Wywiad z Panem K. Czmielewskim
Dodane przez filippo dnia 06. May 2012 01:37
Kilka dni temu na łamach Tygodnika Łobeskiego ukazał się wywiad z Panem Kazimierzem Czmielewskim. Dotyczy on sytuacji w MLKS Światowid Łobez widzianej z perspektywy byłego działacza i wieloletniego kibica. Zapraszam do zapoznania się z nim. Pozwoliłem sobie odpowiedzieć również na ten wywiad gdyż w jego treści przywołano mnie do tablicy. Zapraszam do komentowania.

Treść całości ukaże się po rozwinięciu:

Rozszerzona zawartość newsa
Światowid wciąż budzi emocje
(ŁOBEZ) O łobeskim klubie Światowid z wieloletnim działaczem tego klubu i jego wiernym kibicem Kazimierzem Czmielewskim rozmawia Kazimierz Rynkiewicz.

Redakcja - Sformułowałem taką tezę, że wcześniej zarząd klubu był obalany za złe wyniki, a teraz pierwszy raz w historii ludzie chcą obalić zarząd, kiedy są dobre wyniki. To są fakty. Wróćmy do tego zebrania, kiedy Janusz Skrobiński został wybrany na prezesa. Nastąpił rozkład klubu. Była w nim masa starych działaczy, którzy klub prowadzili wcześniej i doprowadzili go do dna. Były długi, nawet p. Bylina przyznał, że przejął po poprzednim prezesie dług na kwotę 20.000 zł. Nikt tego nie kontrolował, i dochodzimy do takiej sytuacji, że następuje kompletny rozpad klubu. Nie miał kto grać, nikt nie chciał się podjąć zarządzania klubem, więc praktycznie klub stał na krawędzi zapaści. Wtedy wzywanie podjął Janusz Skrobiński, który zebrał młodych ludzi, do tej pory nie związanych z klubem, ale ludzi, którzy są wielkimi sympatykami piłki nożnej. Następuje zmiana pokoleniowa, przychodzą młodzi ludzie. Bodajże w 2004 roku Janusz Skrobiński już raz próbował zrobić jakieś zmiany w klubie, wtedy nie pozwolili mu na to starzy działacze, doszło do dosyć ostrej wojny. Wtedy wygrali, ale było to pyrusowe zwycięstwo, bo gdyby wtedy umożliwiono zmiany, to nastąpiłaby odnowa klubu. Niestety to się nie udało. Janusz Skrobiński przejął klub w momencie jego kompletnego rozpadu. Odbudowali go, nie można temu zaprzeczyć.

Kazimierz Czmielewski - Nieprawda, to nie był kompletny rozkład, owszem był marazm, ale do rozkładu było bardzo daleko. Zarząd, z Andrzejem Beliną na czele, solidnie się rozliczał i przekazał klub bez żadnych zadłużeń, a przyjmował go z zadłużeniem 20.000 złotych. Ludzie, którzy tam byli, chcieli działać w klubie, można było śmiało utworzyć nowy zarząd z ludzi odpowiedzialnych. Zwyciężyła koncepcja Skrobińskiego, który przyszedł z gotowym programem uzdrowienia klubu, obiecywali prężne działanie, współpracę ze szkołami i co? Nic z tych szumnych zapowiedzi nie wprowadzili w życie. Z wybranych na tym zebraniu ludzi, a wybrano ich siedmiu, w zarządzie zostało tylko dwóch. O czym to świadczy? Gdybyśmy porozmawiali z tymi co odeszli, dlaczego odeszli, na pewno moglibyśmy dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy, jak pracował wtedy zarząd klubu! Skrobiński odszedł, bo został radnym, a dlaczego reszta odeszła? Jedno co po mistrzowsku potrafili zrobić panowie Pietrzyk i Skrobiński, to zniechęcić do siebie ludzi. O ile Skrobiński, mimo wielu wad, to doskonały organizator, świetnie potrafi prowadzić mecz, to o panu Pietrzyku tego nie można powiedzieć. Jest to młody arogant, dla którego członek komisji rewizyjnej to nie partner do rozmowy.

Red. - Marcin Ościłowski założył firmę, nie ma czasu działać w klubie, Filip Mężyński jest w Szczecinie, więc trudno działać w klubie na odległość.

K. Czmielewski - Pan Mężyński, mimo odległości, w internecie oczernił poprzedni zarząd, pisząc, że jakoby rozliczali delegację, na których odległość pomiędzy Łobzem a Szczecinem wynosiła 250 kilometrów, co oczywiście nie było prawdą. Na ten temat powiedzieć można „przyganiał kocioł garnkowi”.

Red. - Kto wtedy chciał kandydować?

K. Czmielewski - Chciał kandydować Ryszard Sola, syn Józefa, proszę nie mylić z burmistrzem. Był Zielonka. Było jeszcze kilku chętnych. Niestety w głosowaniu przepadły te osoby. Wiedząc, że zawsze ktoś wypada z zarządu, należało wybrać więcej ludzi, np. 10. Byliby rezerwowymi, na wypadek, gdyby ktoś wypadł, to na jego miejsce byłaby osoba rezerwowa, wybrana na tym zebraniu. Tak powinno być!

Red. - W nowoczesnych firmach im mniej, tym lepiej. Okazuje się, że im więcej ludzi, tym trudniej o kworum, nie można podejmować decyzji. Najlepszy jest zarząd trzyosobowy. Podejmuje się bardzo szybko i skutecznie decyzje. Mieliśmy już zarządy, gdzie było dużo działaczy, każdy się nagadał i nic z tego nie wynikało. Zmiana pokoleń przyniosła lepsze wyniki sportowe. Janusz Skrobiński musiał ściągać ludzi z podwórka, naprawiać wszystko.

K. Czmielewski - Wcale nie musiał i jest to tylko teoria Skrobińskiego. Wcale tak nie musiało być. Tam było bodajże jeszcze pięciu chętnych. Między innymi był Sola. Jak pamiętam historię tego klubu, prezesami zawsze byli prezesi zakładów, dyrektorzy, ludzie którzy mogli coś zrobić, ludzie którzy swoim telefonom mogą zdobyć jakieś środki czy samochód, czy zwolnienie dla zawodnika z pracy na trening i mecz.

Red. - Te czasy minęły, Energetyka Cieplna jest prywatna, Provimi upadło. Złote czasy się po prostu skończyły.

K. Czmielewski - Jest jeszcze możliwość powołania dyrektora klubu. Będzie dyrektor i będzie miał dwóch pracowników i to byłoby bardzo dobre rozwiązanie i byłyby trzy osoby w zarządzie. Nie zrobią tajnego zebrania sprawozdawczo-wyborczego. Bo to co ostatnio zrobił p. Pietrzyk, w piątek, 13 kwietnia, gdyby to nagrać, sfilmować i dać do internetu, byłby to wielki hit kabaretowy i Łobez byłby znany w całej Polsce.

Red. - Oni przyszli tylko wybrać delegata.

K. Czmielewski - Następnego dnia po zebraniu chciałem zrobić zdjęcie ogłoszenia o zebraniu, ale już go nie było. Z niego wcale nie wynikało, że na zebraniu będą wybierać tylko delegata do ZZPN, a, że jest to Walne Zgromadzenie. Oszukali nawet panią Karłowską, obiecując jej, że na to Walne zaproszą burmistrza. Nie mieli wcale zamiaru tego robić. O swojej koncepcji - im mniej członków, tym lepiej, pan Pietrzyk mówił panu Krekorze, który chciał zostać członkiem. Ale co to jest stowarzyszenie MLKS Światowid? To przecież zawodnicy, zarząd, kibice, do których w większości zaliczają się byli zawodnicy tego klubu. Prezes mówił mi o oldbojach, że najlepiej ich wygonić, bo mu przeszkadzają. Przeszkadzają panować chyba, bo w czym więcej? Gdyby posłuchał ich rad, zamiast obrażać w wywiadach, że ten rozegrał w II lidze dwa mecze, a inny w III pięć meczów, to powinien ich wspierać. Oni składają się przecież na wyjazdy, to jest grupa zapaleńców, którzy po skończeniu kariery lubią dalej grać. Światowid tam nawet złotówki nie dokłada.

Red. - Z tego co wiem, przez pół roku klub opłacał oldbojom sędziów.

K. Czmielewski - Tyle pieniędzy co miał pan Pietrzyk, to w historii Światowidu nie miał żaden inny prezes. Poprzednie miały najwyżej 90.000 zł. 120 tysięcy mieli, jak był Janusz Skrobiński. Oni mieli najwięcej, to im nie wystarczyło. Rozliczali się za 2010 rok z pieniędzy, które dostali w pierwszej transzy za 2011 rok. Nieprawda? Dostali 160.000 zł i to im było mało. Chcieli kolejne 100.000 złotych. Z tego też na cheerleaderki, ale czy to jest działalność statutowa? Ja rozumiem, że pojechali na basen z dziećmi z Domu Dziecka, to jest szlachetne, ale nie jest to działanie statutowe. To nie jest najważniejsze dla klubu. A dla niego najważniejsze było to, żeby dostać jeszcze 100 tysięcy złotych.

Red. - Ale dlaczego nie jest najważniejsze? Chodzi o sport i rekreację. Chodzi o zagospodarowanie czasu młodzieży i dzieciom. Można się skupić na „zawodowstwie”, myśleć tylko o seniorach, ale można myśleć inaczej, szeroko. Mieli pomysł na stworzenie kobiecej sekcji piłki nożnej, odbył się nawet w Łobzie poważny mecz z udziałem kobiet. Prezes wychodzi z takiego oglądu, że w tym mieście nie ma żadnej propozycji dla dziewczyn. Dlaczego więc nie zrobić czegoś takiego?

K. Czmielewski - Za te pieniądze można to zrobić. Ale te pieniądze były bezmyślnie wydawane. Podstawowym zadaniem zarządu nie jest prowadzenie 50. cheerleaderek. Niech to będzie zadanie domu kultury, który ma dużo większy budżet.

Red. - Ale dom kultury nie chce tego robić.

K. Czmielewski - Nie wiadomo. Może by chciał, gdyby ktoś mu to zaproponował. Najlepiej na działacza domu kultury nadaje się właśnie pan Pietrzyk, tańce, cheerleaderki, kabaret, to jest jego działka, ma zdolności ku temu. Ale nie jako działacz. On nie potrafi podstawowej rzeczy. Nie umie przeprowadzić zebrania. Jak się zaczyna zebranie, to on, jako prezes, powinien je otworzyć, wybrać przewodniczącego, wyłożyć listy członków, zaproszonych, gości, nie było nic takiego. Jeżeli organizuje zebranie i jeśli razem z tą trójka jest 14 osób, no to o czym to świadczy? Że nie umie tego zorganizować. Kto jest teraz członkiem tego klubu? Jest 5 osób. Ich trzech, Skrobiński i pani Karłowska i to jest wszystko. Pan Pietrzyk pytał się mnie na zebraniu wyborczym, jak zrobić, żeby członkami klubu byli zawodnicy. Teoretycznie zawsze byli tymi członkami, ale w gruncie rzeczy nie byli, bo nie płacili żadnych składek. Ale zawodnicy brali udział w głosowaniu, przychodzili też działacze, którzy nie byli członkami, nie płacili składek i też głosowali. Brali udział w życiu tego klubu. Tak jak powiedziała pani Karłowska, tylko nie zgadzam się z jedną rzeczą, bo nie ważne, że ktoś ma legitymację, czy zapłacił, tylko czy działa dla klubu. Bo dla kogo ten klub jest? Dla kibiców. Bo jak ich nie będzie, to dla kogo będą grali zawodnicy. Światowid jako stowarzyszenie jest ważny.

Red. - Głównym zadaniem jest robienie sportu. Są trampkarze, juniorzy, jest to cała drabina. Jak najbardziej wszyscy chętni powinni się skupiać wokół Światowida. Tylko cała do tej pory sprawa rozgrywała się o zarząd.

K. Czmielewski - Ci co przyszli 13 kwietnia na zebranie przyszli awanturować się? Ja, Komendant Powiatowy Policji, pan Pudełko i wszyscy pozostali, przyszli w dobrym interesie. Wcześniej namawiałem panią Karłowską na takie zebranie, ale takie, żeby mieli wszyscy równe prawa, a nie taki kabaret jaki zrobił pan Pietrzyk. Pan prezes na tym zebraniu wyciągnął rękę do przybyłych, ale do pocałowania. Proszę popatrzyć, jakimi metodami jest prowadzony klub. Amatorszczyzna. Klub działa bez lekarza, nie ma wody, ani napojów. Jeżeli ktoś się podejmuje prowadzenia, to musi robić to profesjonalnie. Dlaczego były te kłótnie i wyzwiska, m.in. wyzywano panią Karłowską, dlaczego? Dlatego, że zawody prowadzili amatorzy. Wpuścili pijanych ludzi na stadion i z nimi dyskutowali, zamiast poprosić Straż Miejską czy Policję, którzy byli na stadionie i wyprosić awanturników. Pijanych nie powinno się wpuszczać.

Red. - Oni nie mogli zabronić im wejścia na stadion. Stadion nie jest ich, wynajmują tylko płytę boiska. Nie ma ochrony, więc kto miałby nie wpuścić tych ludzi?

K. Czmielewski - Stadion nie jest ich? A kto zbierał te cegiełki? Jeżeli by się coś stało, to odpowiadałby za to organizator imprezy.

Red. - Doszliśmy do paradoksów. Burmistrz patrzy na każdy przecinek. Przez 40 lat nie było takiego rozliczania. Nagle się okazało, że można trafić do prokuratury, jak się coś źle zrobi. Wystawiono mandat za to, że zbierali cegiełki nie tak, jak trzeba było. Trzeba przestudiować przepisy i okazuję się, że impreza może się odbyć tylko na stadionie, tam gdzie grają piłkarze. Oni nie robili masowej imprezy, odpowiadali za to co dzieje się na płycie boiska. Takie są przepisy. Nie ma ochrony, nie jest to impreza masowa. Na jakiej podstawie mieli zabronić wejść na stadion? Straż Miejska nie reagowała, policja też.

K. Czmielewski - A gdyby coś się stało? Prawie pół godziny chłopak leżał na murawie, na zimnie, bez żadnej pomocy, gdyby później podał do sądu zarząd, oni by się nie wypłacili. Dziwię się, że jest przyzwolenie na taką amatorszczyznę.

Red. - Ale za co pozwać do sądu zarząd? Przecież zawodnicy grają na własną odpowiedzialność.

K. Czmielewski - Ale czy oni mają wszystkie badania? Jak złamie nogę, to nie dostanie ani złotówki z ubezpieczenia.

Red. - Myślę, że zawodnicy muszą mieć badania i muszą być ubezpieczeni. Zresztą ZZPN to sprawdza, od tego jest. Przez 40 lat nikt nie przyczepiał się do takich rzeczy. Teraz jest audytor, prokurator, wszystko się prześwietla. Można przyczepić się do każdego przecinka, do każdej złotówki.

K. Czmielewski - Jak się czegoś podejmuje, to trzeba to robić tak, jak się należy. Teraz jest to amatorszczyzna. Nie ma dla zawodników nawet wody.

Red. - Skoro nie dostali pieniędzy, to skąd mają wziąć tę wodę?

K. Czmielewski - Jest na to prosty sposób. Nie można w tym trwać. Trzeba zrobić zebranie, pieniądze leżą i czekają. Nie mają akceptacji kibiców i starych działaczy i nawet zawodników, na takie działanie. Trzeba uzupełnić zarząd, trzeba powołać normalną komisję rewizyjną, która by mogła kontrolować ich wyniki. To się niewinnie zaczęło, taka jest moja ocena. Mieli plan przychodząc. Przychodząc pytał się, w jaki sposób zrobić z zawodników członków klubu. Wydawało mi się, że to dobry pomysł, chcieli to unormować, zrobić porządek. Delikatnie mówiąc, planował chaos.

Red. - Dochodzimy do sedna. Trzeba powiedzieć to wprost. Myślę, że Twoje myślenie, że trzeba dobrać zarząd, że nawet byś głosował, aby oni zostali, przypuszczam, że byłbyś sam. Kto by jeszcze tak zagłosował? Przecież toczy się walka o władzę. Dzisiaj robimy Walne Zgromadzenie dopuszczając starych działaczy i jutro obecnego zarządu nie ma. A prezesem zostanie pan Pudełko.

K. Czmielewski - Ale w żadnym wypadku. Ci, co przyszli, chcą dobra klubu. Na pewno pan Pudełko nie byłby prezesem, mówił mi to już dawno. Owszem, może klub wspomagać dobrą radą, ale sam już nie podjąłby się tego zadania. A gdyby nawet, to powiem, że był dużo lepszym prezesem od Pietrzyka.

Red. - Wszyscy byli lepsi, wszyscy się za takich uważają, to dlaczego ten klub spadł na dno? Ten zarząd odbudował klub, są wreszcie wyniki...

K. Czmielewski - Wracając do zawodników, jako członków klubu. Najpierw prezes chciał, żeby zawodnicy byli tymi członkami, jednak nie wiedzieli, jak to zrobić. Nawet ładnie by to wyglądało, że stowarzyszenie ma stu członków. To by wyglądało pięknie i myślałem, że o to chodzi. Ale teraz wiem, że mieli ułożony plan, chcieli wszystkich wykosić. To było widać na ostatnim zebraniu. A zarząd w tym składzie chodziłby ciągle po pieniądze. Ciągle im mało, chcą jeszcze 100 tysięcy, bo chcą cheerleaderki, drużynę kobiet, a za te 160 tysięcy można było to zrobić. Gdyby to było kontrolowane i prawidłowo prowadzone, to by wystarczyło pieniędzy. Jedno co potrafi robić prezes Pietrzyk i Janusz Skrobiński, to przysparzanie sobie wrogów. Zasługę awansu, prócz zawodników, ma ich były trener pan Pawlak. Większe są jego zasługi, niż kolejnego trenera pana Jamrożego. To nie zarząd wywalczył ten awans. Porównując osiągnięcia pana Pietrzyka do pana Pawlaka, to obecny prezes przy panu Pawlaku, to mały pikuś. Niestety, nie mogę uwierzyć w to, co robi obecny zarząd. Po ostatnim zebraniu nie mogłem spać. To jest skok na kasę. Pieniądze czekają w gminie, tylko trzeba zrobić zebranie, ale nie taki kabaret, jak robi prezes.

Red. - Oni byli ambitni, mieli wiele pomysłów, lecz nikt im nie chciał pomagać. Można być zbulwersowanym, że do cheerleaderek przyjeżdża fachowiec ze Szczecina, któremu się sporo płaci. Ale z drugiej strony jest to fachowiec, przyjeżdża tu, więc nie będzie tego robił za darmo. Uważam, że cheerleaderki były potrzebne. Chodzi o propozycję dla dzieci, dlaczego one mają siedzieć w domu.

K. Czmielewski - Ale dlaczego to ma robić Światowid, a nie dom kultury?

Red. - Nikt nic nie robi w tym mieście, a zarząd Światowida chce, rozumie potrzeby młodych mieszkańców.

K. Czmielewski - On zna się na kabarecie, ale nie zna się na podstawowych rzeczach, takie jak wybory, sprawy organizacyjne itd.

Red. - Co dalej? Masz jakąś koncepcję rozwiązania tej sytuacji? Myślę, że obecny zarząd ma pełną świadomość tego, że jeśli dopuści starych działaczy do Walnego Zgromadzenia, to jutro go nie będzie. Nie będzie ich koncepcji, a oni chcą coś zrobić, zrealizować swój plan.

K. Czmielewski - Oni mieli plan tylko na laptopie, z jego wykonaniem było różnie.

Red. - Ale oni nie mają pieniędzy, więc teraz w ich interesie byłoby zrezygnować z władzy, dać sobie spokój, uniknąć problemów. Ale oni się nie poddają.

K. Czmielewski - I po to zmienili statut, żeby rządzić jak najdłużej, bez żadnych kontroli, za jego zmianę nie odpowiadają tylko oni. Ma w tym udział pan starosta, który zatwierdził ich nowy statut. Może wprowadzili pana starostę w błąd, nie mówiąc prawdy, w jaki sposób i po co zmienili statut. A dzieje się to dlatego, że pomiędzy starostą a burmistrzem nie ma dobrych kontaktów, nie przepadają za sobą. Przeprowadzono na zapleczu klubu tajne walne, bez ogłoszeń, bez poinformowania prasy, wtedy zmienili po kryjomu statut.

Red. - Jeśli do mnie przyszedłby zarząd i powiedział, że zmienia statut, bo chce robić to i to, to ja bym się na to zgodził.

K. Czmielewski - Ludzie powinni się zastanowić, dlaczego oni to zrobili. Teraz bez zgody prezesa nikt nie może dostać się do klubu. Spytałem ich, czy ci, co przyszli na ostatnie zebranie nie zostaliby przyjęci, powiedzieli, że tylko mnie by mogli przyjąć. Powiedziałem, że jestem członkiem i mnie nie muszą przyjmować, gdyż nie uznaję ich tajnego Walnego. Ludzie przyszli na to zebranie w dobrej wierze.

Red. - Nie wierzę, bycie prezesem to jest jakiś status społeczny, pieniądze dla trenerów itp. Ci ludzie chcą obalić obecny zarząd, chcą władzy.

K. Czmielewski - Ale nikt na zebranie nie przyszedł po to, by go od razu wybrać prezesem klubu.

Red. - Jak to rozwiązać, jaką masz propozycję dla obu stron? Mając świadomość, że dopuszczając starych działaczy do Walnego Zgromadzenia na następny dzień nie będzie obecnego zarządu.

K. Czmielewski - A co to, oni są przyspawani? Jeżeli ktoś ma lepsze pomysły, to dlaczego nie zmienić zarządu? Zwołajmy Walne Zgromadzenie, zbierzmy wszystkich sympatyków, kibiców, starych działaczy, niech przyjdzie każdy, kto chce na to zebranie, zrobimy głosowanie, wtedy zobaczymy, co ludzie sądzą. Oni narobili sobie wrogów. Oni nie mają pojęcia o prowadzeniu klubu. Gdyby było więcej ludzi w zarządzie, byłoby lepiej. Gdyby to był prywatny klub, to owszem, trzyosobowy zarząd jest dobry. Wtedy mogliby robić wszystko. Konkluzja jest taka, że jeśli będzie tak dalej, jak jest obecnie, to doprowadzi to do końca klubu. Trzeba zrobić zebranie. Bo bez pieniędzy doprowadzą do rozpadu klubu. Na razie wystarcza im na sędziów, ale niedługo ludzie nie będą kupować cegiełek. Słyszałem na jakiej zasadzie się to odbywa. Wyjmuję 10 zł, to mówią, że to jest skarbonka, nie ma reszty itp. i tak paru ludzi dało się nabrać. Nie dali tej kwoty z własnej woli. Jeżeli twierdzą, że to nie ich impreza, nie ich stadion, to teraz kibice na stadion wejdą i ani złotówki nie dadzą. Zobaczymy jak będzie w następnych meczach.

Red. - Oni chcą udowodnić, że bez pieniędzy od burmistrza mogą grać i prowadzić klub. A jak udowodnią, że można?

K. Czmielewski - Co można? Bez wody, bez badań? Tak nie można. Tu jest dobre działanie władz, że po meczu mogą wziąć prysznic itd. Oni za to nie płacą. Bez zebrania doprowadzą klub do przepaści. Nie można postępować tak, jak oni to robią. A jeśli udowodnią, że można działać bez pieniędzy metodami chałupniczymi, to po co im było tyle pieniędzy i na co je wydali?


Moja odpowiedź:

Na wstępie chciałbym sprostować jeden szczegół dotyczący mojej osoby - od kilku lat jestem mieszkańcem Lęborka w województwie Pomorskim a nie jak podano Szczecina co nie zmienia faktu, że wciąż czuję się Łobzianinem. Zrezygnowałem z członkostwa w Klubie z tego właśnie powodu, że nie mieszkam już w Łobzie i właśnie po to by nie blokować miejsca komuś bardziej przydatnemu kto może mu poświęcić więcej niż ja.

Ciężko jest mi się odnieść w kilku zdaniach do wszystkiego o czym mówi Pan Kazimierz bo pada tu bardzo wiele różnych opinii, sądów, zarzutów, pomówień, przekłamań, uogólnień czy zwykłych bzdur. Jednakże czuję się w obowiązku by kilka spraw wyjaśnić. Będę je wypunktowywał bo tak będzie mi łatwiej a myślę, że dla czytających, czytelniej.

1. Pomówienia - Jeśli ktokolwiek czuje się przeze mnie pomówiony przez to co gdziekolwiek napisałem, jestem gotów ponieść tego wszelkie konsekwencje włącznie z rozprawą przed odpowiednim sądem. Zazwyczaj na poparcie tego co piszę mam dowody i nie zdarza się, żebym zamieszczał jakiekolwiek komentarze anonimowo. Owszem w tym konkretnym przypadku napisałem to co Pan Kazimierz mówi, z tym, że nie napisałem o który zarząd mi chodzi - dotknięci poczuli się zapewne Ci którzy byli winni bo jak ktoś takich rzeczy nie robił to wiedział, że nie o niego chodzi. Pragnę jeszcze dodać, że bardzo wiele ze słów które padły na potrzebę tego wywiadu to są właśnie pomówienia na które jestem absolutnie pewny Pan Kazimierz nie ma żadnych potwierdzeń.

2. Ryszard Sola w zarządzie - Ludzka pamięć ma to do siebie, że nie jest niezawodna przez co Panu Kazimierzowi umknęło co następuje. Na pamiętnym walnym, Panu Ryszardowi Soli (dyr. ŁEC) zaproponowano oficjalnie członkostwo w zarządzie, gdyż uzyskał on wysoki wynik w głosowaniu. Pan Ryszard uprzejmie za zaproszenie podziękował, argumentując to tym, że skoro na owe zebranie przyszliśmy z programem działania i w konkretnym składzie pozwoli on nam się wykazać, gdyż ów program mu się podoba. Tego, już nie jestem pewny ale zdaje się, że podobną propozycję odrzucił Pan Michał Karłowski.

3. Nasz program - Znów chyba kiepsko z pamięcią, ale Pan Kazimierz dobrze zapamiętał, iż ów program mieliśmy przygotowany na komputerze. Komputery też są zawodne ale program naówczas odczytany wciąż w komputerze mam i wynika z niego coś absolutnie odwrotnego do słów Pana Kazimierza. Nie będę się wdawał w tej chwili we wszystkie jego punkty ale podstawowymi i najważniejszymi były:
- wyjście z długów
- dobra pozycja na koniec sezonu i awans w przyszłym
- normalizacja spraw z drużyną rezerw
- utworzenie sekcji cheerliderek
- rozpoczęcie współpracy ze szkołami
Wszystkie powyższe cele zostały osiągnięte, a w przypadku piłkarzy awansowali także juniorzy. Mimo braku dotacji Klub nie ma też długów co bez wątpienia można uznać za rzecz dziwną. Pan Kazimierz twierdzi, że współpracy ze szkołami nie było. Skąd więc na pierwszym spotkaniu w sprawie grupy tanecznej dziewcząt wzięło się ich prawie 150? - wyjaśniam - właśnie po spotkaniach które ówczesny prezes odbył w szkołach naszego pięknego miasta a na których do jej wstąpienia namawiał. Pan Kazimierz szkołę już skończył jakiś czas temu i raczej nie ma wielkiego pojęcia co się w nich dzieje, więc uprzejmie informuję, że Janusz Skrobiński osobiście wręczał nagrody wszystkim młodym zawodnikom na apelach w szkołach do których uczęszczali tak by wszyscy ich koledzy widzieli, że są doceniani jako sportowcy reprezentujący szkołę czy nasze miasto. Czy robił to ktokolwiek przed nim? Nie.

4. Powołanie Dyrektora Klubu - to jest absolutna mrzonka na którą chyba tylko człowiek niespełna rozumu byłby się w stanie zgodzić. Przecież to musiałby być ktoś na etacie, i miałby jeszcze mieć dwóch ludzi a skąd brać na to pieniądze? Kiedyś była taka opcja i bardzo dobrze to pamiętam, osoba ta miała jednak w zamyśle, sama na siebie zarabiać pozyskiwaniem sponsorów, reklamodawców itd - nie w Okręgówce, nie w Łobzie. To by nie miało prawa się udać.
Teraz jest prezes i ma v-ce i skarbnika którzy pracują za darmo czyli trzech ludzi w zarządzie - więc chodzi o to, żeby zrobić trzech ludzi na etatach - przecież to jakaś paranoja jest.

5. Badania zawodników - krótko i na temat - lekarza nie ma bo Klub na niego nie stać w obecnej sytuacji natomiast zawodnicy bez badań nie mogą rozgrywać spotkań a przed każdym skład sędziowski je sprawdza. Podstawowe potrzeby zawodników są zaspokojone choć niestety są ograniczone do niezbędnego minimum. Tak się kraje jak materiału staje.
6. Dom Kultury - no właśnie dlaczego nie dom kultury? Może Pan Kazimierz pociągnie ten wątek bo może to być ciekawe ale w oderwaniu już od spraw Światowida a ja sam też jestem ciekawy czemu Dom Kultury tego nie robi.

7. Trener Grzegorz Pawlak - mówienie o tym, że awans to jedynie jego zasługa to spore nadużycie bo drużynę wcześniej prowadził Janusz Skrobiński który to ściągnął w owym czasie takich zawodników jak Łukasz Petera, Michał Niedźwiecki czy Tomasz Skibiński o których wartości dla Klubu i awansu nie sposób zapomnieć. Poza tym Pan Grzegorz Pawlak sam zrezygnował z funkcji trenera, jego nikt nie zwolnił.

8. 20000 długu który przejął śp. Andrzej Belina - rozumiem, że chodzi o czas po prezesie Piotrze Ćwikła, być może tym razem to mnie pamięć zawodzi ale wydaje mi się, że to właśnie Piotr Ćwikła spłacił podczas swojej kadencji największą część długów MLKS-u. O ile mu się faktycznie nie udało i coś po sobie pozostawił to sądzę, że nie była to aż tak duża suma. Można to jednak na pewno sprawdzić. Jeśli zaś chodzi o śp. prezesa Belinę to na pewno ograniczył on dość drastycznie wydatki w tym na pensje trenerskie o czym wciąż na nieoficjalnej stronie klubu dostępny jest wątek. Ponadto prezes Belina wywalczył u ówczesnego burmistrza zwiększenie dotacji ale zrezygnował ze względu na pogarszający się stan zdrowia - chętnych nie było i był pat. Dopiero na drugim lub nawet trzecim zebraniu wybrano na prezesa Pana Szarkiewicza a po jego skróconej kadencji dopiero wówczas wybrano Janusza Skrobińskiego na prezesa. W wywiadzie oczernia się prezesa Ćwikłę i pomija Pana Szarkiewicza. Nie ładnie.

9. Radny Zbigniew Pudełko - już prezesem był i za jego kadencji drużyna spadła do okręgówki z której się wygrzebała dopiero w zeszłym roku. Była mowa o 20000 długu które spłacił śp. Prezes Belina. Jak już napisałem przed nim spłacał je Piotr Ćwikła a kto był prezesem przed Panem Ćwikłą - właśnie Pan Zbigniew Pudełko. Czy on też po kimś spłacał długi? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi;) Jeśli Pan Kazimierz uznaje Pana Pudełko za profesjonalistę to bardzo proszę by Pan Kazimierz zapytał o mecz w którym jego syn odniósł kontuzję i jak wyglądała sprawa z odszkodowaniem za nią. Ja temu człowiekowi nie ufam za grosz i nigdy bym na niego nie zagłosował i nie zagłosuję a jeśli Pan Kazimierz utrzymuje, że Pan Pudełko nie ma ambicji by "przejąć władzę" to bardzo mnie to cieszy mimo, że w to nie wierzę. Choć z drugiej strony gdyby tym prezesem jednak chciał zostać to musiałby zrezygnować z funkcji radnego a to raczej w jego przypadku nie wchodzi w grę.

Większość pozostałych spraw to są wciąż te same rzeczy powtarzane jak mantra - nie wiem czy ich autorzy liczą, że kłamstwo powtórzone milion razy w końcu się stanie prawdą - Nie, nie stanie i koniec kropka.

Jednak pozwolę sobie wysnuć pewne przypuszczenie. Pan Kazimierz we wstępie samego wywiadu nazwany został "działaczem". Być może kiedyś tak było, młody jestem więc nie pamiętam, ale odkąd pamiętam to Pan Kazimierz jest/był (bo sam już nie wiem) członkiem klubu, na pewno jego wiernym kibicem ale od wielu już lat nie pełni w klubie czy zarządzie żadnej funkcji. Niestety więc, wszystkie te informacje które przedstawia i uważa za wiarygodne są w rzeczywistości opiniami/poglądami/sądami zasłyszanymi od innych osób a nie wyniesionymi ze źródła. Opinia czy osąd tych tematów jest już jednak jego własny. Dlatego też, nie mam specjalnie pretensji do Pana Kazimierza o to, że je wygłasza mimo że są nieprawdziwe. Mam za to pretensje do nieznanych mi osób które owe informacje Panu Kazimierzowi sprzedają - gdyż opowiadają mu bzdury. Konkludując - osąd powstały na podstawie bzdurnej informacji obligatoryjnie jest również bzdurą. Nie wiem czym te osoby zasłużyły sobie na szacunek i wiarę Pana Kazimierza ale chyba czymś szczególnym skoro wszyscy inni oprócz nich to amatorzy, kabareciarze, kłamcy, złodzieje i kombinatorzy. Coś mi ta retoryka przypomina ale chyba już nikt do tego wracać nie ma ochoty.

Szanowny Panie Kazimierzu - nie wiem czy ma Pan ochotę usłyszeć radę od młodszego od siebie ale naprawdę szczerze radzę czy wręcz proszę by zmienił Pan swoich informatorów lub przynajmniej wnikliwie weryfikował przekazywane Panu przez nich informacje.

Dla mnie liczy się tylko dobro Światowida. Od zawsze na przekór tym co nie wierzą. Światowid Łobez.


Filip Mężyński
Gardermoen 06.05.2012