Skuteczni napastnicy, pilnie poszukiwani
Dodane przez eazy dnia 10. August 2008 22:54
W sobotę swoje ostatnie sparingowe mecze przed inauguracją lig rozegrały najstarsze zespoły Światowida.

O godzinie 16-tej drużyna naszych oldbojów zagrała mecz z beniaminkiem I Pomorskiej Ligi Oldbojów - Iną Ińsko. Zespół gości przyjechał w dość okrojonym składzie, ale i tak dzielnie stawiał opór gospodarzom. Po I połowie przyjezdni za sprawą Krzysztofa Gwoździa prowadzili 1:0. Nasi w ciągu pierwszych 45 min. stworzyli kilka sytuacji, ale niestety zawodzili w decydujących momentach. II połowa to już zdecydowana przewaga miejscowych, którzy wykorzystując brak zmienników w zespole Iny, rozpoczęli "rozstrzeliwanie" tracących z każdą minutą siły rywali. Bramkę wyrównującą po składnej akcji całego zespołu strzelił Jabłoński, w chwilę później Zajączkowski i Rosiński z najbliższej odległości pokonali Milewicza i było 3:1. W samej końcówce Urbański wykorzystał na raty rzut karny po faulu na Zajączkowskim, a popularny "Zając" tuż przed ostatnim gwizdkiem Andrzeja Mrozowicza ustalił wynik meczu na 5:1.

Skład zespołu : Rośczak- Serek, Sygnowski, Sikora, Druch, Pawlak, Drożdżewski, Blacharski, Poniewiera, Jabłoński, Urbański, Rosiński, Zajączkowski, Krakus D.

O godz. 18.15 na boisko wyszły zespoły seniorskie Światowida i Remora Recz trenowanego od niedawna przez doskonale znanego wszystkim kibicom Światowida, Grzegorza Pawlaka.
Gospodarze zaczęli spotkanie w następującym składzie : Krystosiak- Mosiądz, Popielewski, Duczyński, Koba, Borejszo, Rokosz, Kacprzak, Pawluk, Kazimierczak, Rajca.
Od początku spotkania inicjatywa należała do piłkarzy trenera Poniewiery, którzy długo utrzymywali się przy piłce i dość łatwo przedostawali się pod linię "szesnastki" bramki Brodowicza. W pierwszych 10 min. dwukrotnie Kacprzak próbował pokonać byłego bramkarza Sarmaty strzałami z 20 metrów, niestety piłka mijała bramkę gości. Rywal w tej połowie ograniczał się do rozbijania ataków Światowida i sporadycznych ataków, bez większego zagrożenia dla bramki Krystosiaka. Linia obrony z Waldkiem Popielewskim na stoperze w tym okresie gry grała bez zarzutu, spokojnie rozbijała nieskładne akcje Reczan. Gorzej sytuacja wyglądała z grą ofensywną. Mało aktywny a wręcz bierny był Borejszo na prawej pomocy, a pozbawiony jego wsparcia Rajca też nie zaliczył tego meczu do najlepszych. Pomimo tego nasi stworzyli po stałych fragmentach gry dwie wyborne sytuacje do zdobycia bramki. Niestety dwukrotnie na wysokości zadania nie stanął Kazimierczak. Jego strzał głową z 5 metrów pozostawiał wiele do życzenia, zaś nie trafienie w piłkę z szóstego metra do pustej bramki to już poważny sygnał, że skuteczność to największy problem łobeskich zawodników.
W II połowie obraz gry nie uległ większej zmianie nasi atakowali, grali dużo piłką, tyle, że daleko od bramki przyjezdnych. Z tego okresu gry warty odnotowania był strzał Pawluka po którym piłka wylądowała na poprzeczce bramki. Tak jak w I połowie wszystko ładnie się zazębiało do linii 16'tki a potem była już niemoc i nieporadność. W międzyczasie na boisku pojawili się za Rajcę - Andrusieczko, Duczyńskiego - Zych, Rokosza - Iwachniuk, Krystosiaka - Lewicki, Kobę - Mosiądz i zmiana powrotna za Borejszę - Rajca. Zmiany nie wniosły żadnej poprawy w grze naszego zespołu. Widoczny był brak zrozumienie a także brak rozegrania piłki w środku. W obronie po fatalnym błędzie stoperów przy linii środkowej rywal zdobył pierwszą bramkę, a chwilę później Lewicki obronił w sytuacji sam na sam.
W samej końcówce po strzale z ostrego kąta nowy - stary bramkarz z Łobza "wypluł" piłkę pod nogi zawodnika z Recza, który nie kryty w polu bramkowym ustalił wynik meczu.
I tak pomimo optycznej przewagi i kilku dogodnych sytuacji nasi zostali pokonani przez przeciętny zespół Remora.

Rozszerzona zawartość newsa