Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
Światowid gromi, ale marnuje masę okazji..
Mecz w Łobzie, który został rozegrany w środowe popołudnie zapowiadał się bardzo ciekawie. Po ostatnich wynikach uzyskiwanych przez gospodarzy to właśnie oni zdawali się być faworytem spotkania z rezerwami Floty Świnoujście. "Wyspiarze" przyjechali tylko jedynie z jedenastoma zawodnikami, czyli nie mieli nikogo na zmiany.
Pierwsza połowa to wyrównana gra z lekką przewagą Światowida. Początkowo mecz toczył się w środkowej strefie boiska i żadna drużyna nie umiała przedostać się pod pole karne rywala. Przebudzenie przyszło około 20 minuty meczu gdy po zwodzie i minięciu obrońcy Floty, Artur Samal próbował oddać strzał na bramkę jednak bez powodzenia. Po tej akcji drużyna MLKS-u zaczęła grać odważniej przez co uwydatniać zaczęła się ich przewaga na boisku. W 30 minucie meczu znów w dogodnej sytuacji znajduje się Samal ale i tym razem jego strzał odbija bramkarz gości, jednak do odbitej futbolówki dopada Dawid Dudek i strzałem po ziemi kieruje piłkę do pustej bramki. Wydawało się, że Światowid strzeli kolejne bramki w tej połowie jednak nieskuteczność naszych napastników i pomocników była dość irytująca tak dla nich samych jaki i kibiców. Sytuacji sam na sam nie wykorzystał Mateusz Ostaszewski, który strzelił nad poprzeczką. Dobrą okazję po rzucie rożnym zmarnował Łukasz Petera, po którego strzale głową piłka minęła prawy słupek strzeżony przez bramkarza rywali.
Druga połowa to już widoczna dominacja Światowida Łobez, przyprawiona sporą dawką paradoksalnych sytuacji marnowania sytuacji podbramkowych. Druga bramka dla MLKS-u padła po strzale Piotra Kulczyńskiego, który po błędzie obrońcy ubiegł bramkarza i skierował piłkę do pustej bramki. Spokojne prowadzenie i wydawało się, że kolejne bramki to tylko kwestia czasu. Ale stało się zupełnie odwrotnie gdyż gola kontaktowego zdobyli goście. Strzał z rzutu wolnego i duży błąd Bartosza Marczaka, który powinien złapać spokojnie piłkę a zrobił w gruncie rzeczy nie wiadomo co i futbolówka znalazła się w siatce strzeżonej przez niego bramki. Po tej straconej bramce Bartek chyba się zestresował gdyż miał druga niepewną interwencje. Po dośrodkowaniu krzyknął "moja" po czym wybił piłkę na 5 metr tuż pod nogi rywali którzy na szczęście się nie odnaleźli w tej sytuacji po prostu ją zmarnowali. Te błędy naszego bramkarza podziałały na łobeskich piłkarzy jak płachta na byka. Druga bramkę na swoje konto a trzecią dla drużyny zdobył Dawid Dudek po dokładnym podaniu Piotra Kulczyńskiego. W 80 minucie było już 4:1 dla gospodarzy. Pięknego gola zdobył Ernest Marcinkowski, który dostając podanie od Artura Samala zdecydował się na strzał z pierwszej piłki, co okazało się dobrym pomysłem. Piąte a swoje drugie trafienie dołożył Kulczyński i wysokie zwycięstwo stało się faktem.
Widać zdecydowaną poprawę w grze łobeskiej drużyny, jednak nie sposób nie zauważyć jednej rzeczy. W ciągu ostatnich kilku lat Światowid nie był drużyną beznadziejną gdyż wypracowywał sytuacje bramkowe, jednak problemem i przyczyną braku zdobyczy punktowych była beznadziejna skuteczność. Teraz Światowid potrafi strzelić w meczu po kilka bramek ale dogodnych sytuacji wypracowuje naprawdę całą masę a wykorzystuje tylko kilka. Nikomu nic dobrego nie przynosi "gdybanie" ale gdyby je wszystkie wykorzystywał wygrywałby mecze dwucyfrowo. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest naprawdę niezrozumiała.