Tylko zalogowani mogą dodawać posty w shoutboksie.
Awans po zaciętym meczu.
W środowe popołudnie 7.09.2011 na łobeskim stadionie rozegrany został mecz w ramach rozgrywek Pucharu Polski pomiędzy gospodarzem Światowidem II Łobez, a Chemikiem II Police. Rywal teoretycznie silniejszy, no właśnie teoretycznie...
Pierwsza połowa była bardzo wyrównana bowiem obie ekipy miały kilka sytuacji do zdobycia gola, jednak albo brak szczęścia albo fantastyczne umiejętności, szczególnie łobeskiego bramkarza powodowały, że bramki nie wpadały. "Buła" w pierwszej połowie kilkakrotnie ratował gospodarzy od utraty bramki, ale szczególnie należy zwrócić uwagę na sytuację sam na sam gdy to nasz bramkarz w fenomenalny sposób wyczuł zawodnika gości i popisał się efektowną paradą. Światowid też miał swoje okazje, a najlepsza to ta gdy po stracie Mateusza Ostaszewskiego piłka trafia w poprzeczkę, a dobitka Wawrzkiewicza minimalnie mija słupek bramki rywali. Ogólnie nasi zawodnicy pokazali w tej połowie charakter i zdyscyplinowanie co przyczyniło się do tego, że byli oni równorzędnym rywalem dla rezerw drużyny z Polic, a momentami nawet okazywali się lepsi.
II połowa rozpoczęła się od ataków gości, a gospodarze zaczęli ją bardzo nerwowo, ale policzanie nie mieli szczęścia bądź zatrzymywał ich bardzo dobrze spisujący się Piotr Deuter. Gospodarze obudzili się 15 minut później i znowu zaczęli grać jak równy z równym a należy zaznaczyć że występującym na co dzień o dwie klasy rozgrywkowe wyżej. Gdy wydawało się, że bramkę mogą strzelić gospodarze dość niezrozumiale podyktowany zostaje rzut karny dla gości. Nie wiem co widział sędzia, bowiem rywal potknął się o własne nogi ale chyba zrobił to na tyle dobrze aktorsko, że sędzia "był pod wrażeniem". Pewnie jedenastkę na bramkę zamienił napastnik rywali i na 12 minut do końca meczu to Chemik miał awans do następnej rundy. Zdarzenie to wzbudziło w szeregach Światowida niekłamaną złość i 5 minut później doprowadzają oni za sprawą Mateusza Ostaszewskiego do wyrównania. Strzelił on bramkę z bardzo ostrego kąta. Światowid mógł przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść jeszcze przed końcem regulaminowego czasu gry, ale zabrakło szczęścia.
Pierwsze 15 minut dogrywki i Światowid przyjął taktykę na grę z kontry. Innym elementem taktyki było dokładne wykonywanie stałych fragmentów gry i to one przyniosły bramki dla gospodarzy. Po rożnym i dużym zamieszaniu na polu karnym strzał oddaje Koba, ale piłka trafia szczęśliwie do Mateusza Ostaszewskiego, który to umieszcza ją w pustej bramce. Rywale widzieli gdzieś spalonego, sędzia jednak pokazał na środek boiska. Chwilę później po wolnym do piłki wyskakuje Kacper Skrobiński i tak ją odbija, że trafia ona na głowę Pawła Wielgusa, który nie daje szans bramkarzowi gości.
Drugie piętnaście minut zaczęło się źle dla gospodarzy, którzy tracą bramkę na samym jej początku. Jeden błąd wystarczył by zawodnik gości umieścił piłkę w bramce bezradnego Deutera. Piłkarze Chemika dostali po tej bramce dodatkowego "kopa" jednak Światowid grał na tyle dobrze i mądrze, że zaowocowało to dowiezieniem korzystnego rezultatu do końca meczu. Radość była ogromna bo i taki wysiłek kosztował rezerwistów ten mecz.
Światowid II Łobez - Chemik II Police 3:2
0:1 - Zawodnik gości
1:1 - Mateusz Ostaszewski
2:1 - Mateusz Ostaszewski
3:1 - Paweł Wielgus
3:2 - Zawodnik gości
Z ławki weszli:Misztela,Rokosz, Wielgus, Skrobiński.Ponadto w składzie byli: Markowski,Bartczak,Strzelecki oraz Maćkowiak.
Rezerwy w końcu zagrały mecz tak jak powinny tzn. bez głupich błędów na początku spotkania, skoncentrowani do samego końca. Podobać się może fakt, że nie wystraszyli się silniejszego rywala, a podjęli z nim walkę jak z równym. Ponadto utarli rywalom nosa, którzy przed meczem mobilizowali się okrzykiem : "Jazda z Kur*ami".