Poprzedni artykuł rozesłałem do redakcji łobeskich gazet. "Tygodnik Łobeski" wydrukował bez komentarza natomiast "Nowy Tygodnik Łobeski" wraz z komentarzami Prezesa Andrzeja Beliny który umieścił na portalu Ligowiec.net oraz redaktora naczelnego gazety podpisującego się "(wm)". Ze słowami Prezesa Beliny polemizować nie ma co bo ma po prostu rację. Jednak to czym uraczył nas naczelny NTŁ nie może pozostać bez komentarza.
Link to artykułu zatytułowanego "Światowid story" - http://i39.tinypic.com/o10aw2.jpg
Moje refleksje zacznę od tego, że poprzedni artykuł nie był anonimem bo byłem podpisany pod nim jako redagujący artykuł/list który powstał na podstawie chat'u (wirtualnej/internetowej rozmowy kilku osób ) przez co autora trudno wskazać. Poza tym z lubością pisze się o nas jako o całości/grupie, najczęściej gdy chodzi o jakieś negatywne zachowania, bez wskazywania konkretnych osób więc nie poczuwam się specjalnie do tego by podpisywać to co zredagowałem ani nazwiskiem swoim ani nikogo innego kto we wspomnianej wirtualnej dyskusji brał udział. Zaznaczam jednak, że biorę pełną odpowiedzialność za to co redaguję, umieszczam na portalach www.swiatowid.ovh.org, www.ligowiec.net czy rozsyłam do redakcji łobeskich tygodników. Podpisuję się wprawdzie tylko nickiem (pseudonimem z ang.) Jednakże chyba tylko ktoś zupełnie nie znający łobeskiego światka piłkarskiego nie wie kto się za nim kryje, bo się raczej nie ukrywam bo i do ukrycia nic nie mam.
Z całym szacunkiem ale refleksje czyjekolwiek by nie były, choćby samych szefów FIFA czy UEFA nie specjalnie nas obchodzą. Wykładów o historii o osiągnięciach tych którzy stanowią o obliczu Światowida też nam nie potrzeba bo znamy je dużo lepiej niż choćby obecny prezes klubu. Wiemy co zdobyli, kiedy, z kim i o co grali, wiemy która to była liga na obecne bo Światowid to ważna część naszego życia i znać jego historię po prostu nam wypada. Tylko co z tego, że my to wiemy a redaktor "(wm)" nam i pozostałym czytelnikom przypomina - NIC, a chyba nie o to chodzi przecież. Kiedyś było kiedyś a teraz jest teraz i mimo, że było przaśnie i wesoło w zimnym Żuku czy Lublinie, teraz ma być profesjonalnie i wesoło w autokarze z klimatyzacją czy też bez. Pisanie o tym co było kiedyś mija się chyba z celem całkowicie bo świadczy o niczym w tym konkretnym przypadku.
Temat zarobków łobeskich piłkarzy w innych klubach to swoisty bumerang w którym najczęściej pojawiają się domysły i przypuszczenia bez jakichkolwiek konkretów. Kasę zazwyczaj biorą tylko Ci którym się ona należy ze względu na doświadczenie czy talent. Większość gra za kasę na dojazdy i diety. To, że prezes czy trener tego czy innego klubu potrafi załatwić piłkarzowi pracę to tylko i wyłącznie jego dobra wola a ukryć się nie da, że zyskuje wtedy podwójnie. Kluby w których grają "nasi" mają niższe budżety i podobno płacą a Światowid ma więcej i nie płaci - logiki w tym brak i chyba te branie kasy to w wielu przypadkach bzdura.
Całe szczęście, że redaktor "(wm)" nie jest prezesem klubu i uchowaj nas panie od ludzi z takimi pomysłami jak opisany w "refleksjach". Sprawa firmy ochroniarskiej to temat pojawiający się już dużo wcześniej a to, że się nic nie zmienia jest w naszym odczuciu winą właśnie tych o których piszemy jako nieudolnych. Pieniędzy z obecnym budżetem starczy i na ochronę i na odpowiednią ligę - trzeba jednak by to odpowiednio zorganizować. "Ziutki", latające butelki, ojcowie - chyba nawet nie warto cokolwiek komentować.
Artykułem swoim nie chcieliśmy nikogo prowokować do żadnych "refleksji" - tym bardziej gdy ten ktoś stoi z boku i z pozycji wszechwiedzącego i raczy nas swoimi wynurzeniami które czynią tyle dobra co ręcznik rybie. Wypowiedź prezesa Beliny jest z kolei konkretna i rzeczowa choć smutna.
Pisanie o tym, że gdyby nie obecny prezes to Światowida nie byłoby wcale, jest bez sensu o czym mówiłem już na pierwszym spotkaniu wyborczym. Sparta Węgorzyno przerabiała taką sytuację kilka lat temu i rozwiązanie znalazła ale jako, że o nim już było nie będę się powtarzał. Gdybanie o obecnym prezesie łaskawcy który przyjął tę funkcję traktuję jak mówienie, że gdyby się Kiszczak nie zgodził to w Polsce byłaby nadal komuna.
Prezes z grubym portfelem i upośledzeniem słuchu to kolejny wybieg redaktora - czy kiedykolwiek my kibice wyzywaliśmy prezesów Łukaszewicza, Płóciennika, Ćwikłę czy Belinę - NIGDY. Obecny jest pierwszym któremu się dostało od jakiegoś głąba smarującego coś pod osłoną nocy. Sami nie wiemy kim on jest a ja gdybym wiedział chętnie kopnąłbym go w dupę.
Co to za maniera o mówieniu o wkładaniu własnych prywatnych pieniędzy. Konkretnie kto, kiedy, jakie sumy? Byli prezesi zazwyczaj zajmowali takie stanowiska, że mogli wkładać w klub pieniądze swoich firm więc proszę nam nie wmawiać bzdur o prywatnych "potężnych pieniądzach". Potrzeba nam menadżera z prawdziwego zdarzenia który potrafi kasą zarządzać a nie wydawać.
Podsumowując. Redaktor "(wm)" chciał nam zaprezentować swój pogląd (refleksję) na temat sytuacji w klubie a wyszedł mu straszliwie subiektywny komentarz przyprawiony szczyptą bajek i insynuacji.
Bo najłatwiej stanąć z boku i buczeć "ch.j z takimi kibicami" . Szkoda...
Niniejszy tekst powstał z inspiracji artykułem zatytułowanym "Światowid po pręgierzem słów" zamieszczonym w Tygodniku Łobeskim z którego dowiadujemy się o gorzkich słowach skierowanych do działaczy MLKS Światowid Łobez przez radnych i burmistrza Łobza.
Chcielibyśmy jednak na starcie zaznaczyć, że poniższy tekst nie jest z założenia przeciwko komukolwiek czy przeciwko czyjejś działalności bo chyba bardziej o jej braku
Nowy sezon, nowy prezes, a Światowid wciąż ten sam. Można znowu krytykować, czy wytykać błędy zarządu co robiliśmy już kilkakrotnie. Nie ma się co oszukiwać, w Światowidzie potrzebne są jakieś konkretne działania aby poprawić ogólny wizerunek klubu czy stworzyć dobrą drużynę mogącą powalczyć na początek chociażby o znalezienie się w górnej połowie tabeli ligi okręgowej.
Jako kibice chcielibyśmy dowiedzieć się czy zarząd ma pomysł na to aby wybrnąć z obecnej sytuacji klubu?
Wygląda na to, że sytuacja finansowa klubu jest godna pozazdroszczenia bo niewiele klubów z naszego regionu może dysponować kwotą którą zapewnili Światowidowi łobescy radni (136000zł). Bardzo duża w tym zasługa poprzedniego prezesa Andrzeja Beliny który dobro Światowida nosi w sercu od wielu lat i przedkłada je nawet nad własne zdrowie. Łobescy włodarze słusznie zauważyli, że możliwości pozyskania kolejnych dotacji mogących wspomóc budżet klubu nie zostały wykorzystane wcale. Nie dziwi nas to zupełnie, gdyż w klubie po prostu nie ma ludzi którzy mogliby się tym zająć czy w ogóle posiadali wiedzę na ten temat. Pan Andrzej Belina nie może robić wszystkiego. Nie możemy się wciąż wyzbyć wrażenia, że On sam zdaje sobie doskonale sprawę z tragizmu sytuacji jednakże trzyma się, chyba tylko przez koleżeńską lojalność, kurczowo swoich kolegów którzy obracają jego pracę w pył.
Obecny prezes "słup" bo inaczej go nazwać się nie da, nie może zrobić nic gdyż funkcję tę przyjął z braku jakichkolwiek innych kandydatów i nie ma pojęcia ani o funkcjonowaniu klubu nie mówiąc o tym, że nie wie nawet w którym roku klub powstał.
Sytuacja ta jest delikatnie mówiąc chora - wybory nowych władz miały przynieść konkretne zmiany a skończyło się tym, że jest tak samo lub gorzej. Wiemy o tym, że po każdym meczu drużyny oldboyów pojawiają się wciąż ciekawe pomysły mogące poprawić sytuację klubu jednakże żaden (sic!) z oldboyów na wyborach się nie pojawił.
Jednym z celów obecnego zarządu miała być współpraca z kibicami. Skończyło się tylko i wyłącznie na deklaracjach. Jednakże nie zważając na to wyszliśmy pierwsi z pomysłami. Zaproponowaliśmy proste lecz konkretne działania marketingowe, których koszt jest naprawdę symboliczny, a na których klub zarabiałby tak pieniądze jak i nieprzeliczalną poprawę wizerunku. Dyskusję z władzami klubu ciężko nazwać współpracą gdyż było to stawianie żądań czy warunków przy całkowitej negacji naszych pomysłów.
Jedna rzecz jest priorytetowa - działanie dla dobra klubu, a tego bez współpracy nie da się osiągnąć.
Najgorsze jest też to, że wielu ludzi pogodziło się z grą Światowida w okręgówce. Najczęstszym usprawiedliwieniem takiego stanu rzeczy był ten, że nie ma pieniędzy. Sarmata Dobra jest liderem V ligi, a czy ich budżet jest większy od naszego, czy ściągają tabuny zawodników z zewnątrz? Często słyszymy, że nie ma sponsorów - proponuje spojrzeć na nasze trybuny, jakie firmy sponsorowały kiedyś Światowid. Czy ktoś kiedykolwiek sporządził jakąkolwiek ofertę reklamową dla firm mogących umieścić swój wizerunek, logo na trybunach, płocie okalającym boisko, koszulkach czy dresach piłkarzy.
Być może naiwnie ale wciąż będziemy się upierali, że kilkuletnia zła polityka doprowadziła do tego, że wizerunek klubu jest na tyle słaby, że ciężko przyciągnąć do niego sponsorów czy też utrzymać utalentowanych piłkarzy. Taki stan rzeczy nie może utrzymywać się wiecznie gdyż może doprowadzić do całkowitej ruiny. Już dochodzimy do wrażenia, że klub z tradycjami mający konkretny budżet umiera.
Klubowi potrzeba w tej chwili ludzi zdolnych do rzeczowych działań mających na celu polepszenie jego wizerunku przede wszystkim. Nie będziemy ukrywali, że widzimy konkretną osobę na stanowisku prezesa klubu jednakże jest ona pracownikiem samorządowym i nie może zgodnie z prawem być prezesem stowarzyszenia finansowanego przez samorząd właśnie.
Jako kibice mamy nadzieję, że istnieje jednak jakieś wyjście z tej sytuacji mogące pomóc odbudować coś co stało się ważnym elementem naszego życia.
KIBICE MLKS ŚWIATOWID ŁOBEZ
Pragnę zaznaczyć iż nie jestem autorem tego tekstu a jedynie zredagowałem zapis pewnego chata który odbył się pomiędzy nami kibicami.
Na ostatni mecz rundy jesiennej oldboje Światowida wybrali się do Białogardu by spotkać się z tamtejszym Konsorcjum. W mocno okrojonym składzie, ale z wiarą w swoje siły, trzynastka łobeziaków stanęła naprzeciwko mocnego rywala.
Przeciwnik zaczął od zdecydowanego ataku spychając Światowid do głębokiej obrony. Już pierwsza akcja w 3 min. meczu przyniosła prowadzenie dla miejscowych. Po serii strzałów w kierunku bramki Rośczaka , wreszcie pomocnik z Białogardu umieścił precyzyjnym strzałem piłkę obok bezradnego golkipera gości. Początek Konsorcjan był zabójczy, ale na szczęście dla przyjezdnych w następnych minutach spotkania zawodziła ich skuteczność . Niewykorzystane sytuacje i częste rotacje w składzie miejscowych powodowały, że sami wybili się z rytmu meczowego. Chwilowy chaos w szeregach Konsorcjan wykorzystali zawodnicy z Łobza. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Włodarza, bramkarz miejscowych źle ocenił lot piłki, a ta spadła na głowę Zajączkowskiego, który umieścił ją w bramce. W chwile później Włodarz chciał zaskoczyć bramkarza bezpośrednio z rzutu rożnego, ale tym razem golkiper z Białogardu przeniósł piłkę nad poprzeczką. Swoja szansę miał też Zdzisiek Urbański , który strzałem z głowy o mały włos nie pokonał wysuniętego na piąty metr wspomnianego wcześniej bramkarza. Miejscowi mieli optyczną przewagę przez cały mecz , zaś goście za sprawą "krótkiej ławki" , postanowili grać wolniej i dokładniej. Dobrze dysponowani Jabłoński i Drożdżewski opanowali środek boiska i to oni zrobili różnicę w tym meczu. Do ich gry dostosował się też blok defensywny i rewelacyjnie broniący tego dnia Rośczak.
II połowa to ciągły napór miejscowych i kontry gości. Zawodnikom Konsorcjum wszystko dobrze układało się do linii 16 tki popularnego "Murzyna" tu natomiast brakowało im ostatniego podania. W 70 min. Jabłoński, wykorzystując zapadający powoli nad boiskiem mrok , zdecydował się na strzał z 25m, czym kompletnie zaskoczył źle ustawionego bramkarza z Białogardu. Od tego momentu gospodarze postawili wszystko na jedna kartę , atakując większą ilością zawodników. Łobzianie grając z kontry stworzyli dwie sytuacje, najpierw Blacharski wjechał w pole karne i uderzył mocno, a piłka trafiła w słupek. Potem Zajączkowski wyszedł sam na sam, ale zwlekając ze strzałem ułatwił interwencję powracającemu obrońcy. Gospodarze w ostatnich 5 minutach mogli, a nawet powinni strzelić bramkę, ale ponownie w decydujących momentach zawiodła ich precyzja. Aktem desperacji była próba zdobycia bramki ręką przez pomocnika miejscowych.
Mecz wygrali goście bo byli tego dnia skuteczniejsi i bardziej zdeterminowani.
Zwycięstwo w tym meczu było prezentem drużyny dla Grześka Sygnowskiego , który obchodził 40 urodziny.
W sobotę na pożegnanie piłkarskiej jesieni w PLO do Łobza zawitał trzeci zespół poprzedniego sezonu Amator Kołobrzeg. Kołobrzeżanie przystępowali do tego meczu z jednym punktem przewagi nad gospodarzami, ale także z chęcią rewanżu za mecz w Kołobrzegu, w którym łobzianie pozbawili ich wicemistrzostwa. Gospodarze po przełomowym zwycięstwie nad Bajcarem (przepraszam za błąd w poprzedniej relacji) chcieli dalej kontynuować serię zwycięstw.
Początek spotkania jak ich jego większa część przebiegała pod dyktando miejscowych, którzy utrzymując się długo przy piłce niebezpiecznie zagrażali bramce gości. W 15 min. Zajączkowski po krótkim rajdzie prawą stroną zdecydował się na strzał z boku pola karnego. Po jego atomowym uderzeniu piłka wylądowała na słupku bramki Amatora. W 24 min. po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Włodarza, Jabłoński pięknym strzałem z głowy o mały włos nie pokonał zaskoczonego bramkarza z Kołobrzegu, a piłka wylądowała tym razem na poprzeczce. Nie minęło 5 min. a sam na sam z bramkarzem Amatora stanął Wojtek Krakus, który niestety zachował się jak trampkarz i z sześciu metrów posłał piłkę nad poprzeczką Po tych niefartownych sytuacjach do głosu doszli goście, którzy za sprawą silnych strzałów z dystansu zmusili Rośczaka do pokazania swojego kunsztu bramkarskiego. Tak jak w poprzednich pięciu meczach Światowida wynik I połowy był bezbramkowy.
II połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia łobeskich dziadków. Poniewiera dopadł do bezpańskiej piłki przed linia pola karnego i dostrzegł wbiegającego po prawej stronie Krakusa, ten otrzymując tzw. podanie patelnię tym razem umieścił piłkę w bramce przyjezdnych. W chwilę później wzorcowy kontratak Poniewiera , Krakus , spartolił ten drugi odgrywając niecelnie piłkę do Drożdżewskiego. W 66min. Krakus odkupił swoje winy, strzelając z ostrego kąta po krótkim rogu. Zaskoczony takim strzałem bramkarz wpakował piłkę w samo okienko swojej bramki. Po strzeleniu drugiej bramki gospodarze cofnęli się i zaczęli grać z kontry. Kołobrzeżanie zaatakowali większą ilością zawodników i kilkakrotnie zakotłowało się pod bramką Rośczaka. Najbliżej szczęścia byli w 78 min. meczu kiedy to po rzucie wolnym popularny "Murzyn" wypluł piłkę pod nogi napastnika gości, a ten huknął wysoko ponad poprzeczką jakby chciał pokazać Krakusowi, że on też potrafi. Do końca meczu trwała jeszcze twarda walka jednak wynik już nie uległ zmianie.
W jesienną sobotę 18. października na stadionie w Łobzie spotkały się dwie drużyny, które znajdowały się w bezpośrednim sąsiedztwie w tabeli, a różnił je tylko jeden punkt - Światowid i Promień Mosty.
Gospodarze wyszli na boisko zdeterminowani i już w pierwszej minucie Zielonka mógł wyprowadzić Światowid na prowadzenie, lecz piłka po jego strzale minęła bramkę Promienia. Przez kolejny kwadrans gra toczyła się głównie w środku boiska, z małym wskazaniem na Światowid. W 17 minucie ponownie Łukasz Zielonka stanął przed szansą zdobycia bramki, lecz z kilku metrów nie udało mu się zmieścić piłki między bramkarzem przyjezdnych a słupkiem i futbolówka opuściła boisko. Chwilę później okazję mięli goście, lecz w 100% sytuacji z odległości kilku metrów zawodnik z Mostów strzelił w środek bramki, skąd piłkę wypiąstkował, zastępujący Krystosiaka, Marczak. Goście wyszli na prowadzenie w 23 minucie po technicznym strzale z dalszej odległości. Po kilku minutach było już 0:2, kiedy piłka do naszej bramki wpadła po strzale głową zawodnika gości. Chwilę później było już jednak 1:2. Po kilku dryblingach w środku pola Rokosz podaje piłkę na prawe skrzydło do Koby, który dośrodkował w pole karne. Piłkę do bramki tuż przy słupku skierował obrońca Promienia. Do przerwy zatem 1:2 z nadziejami na lepszą grę gospodarzy w drugiej części spotkania.
W przerwie tradycyjne losowanie nagród. Pierwszy kwadrans przebiegał podobnie jak ten w pierwszej części. Przeważała walka w środku pola i próba dojścia do bramki przeciwnika. W 61 minucie piłka ląduje w bramce Marczaka po kolejnym strzale z dalszej odległości - 1:3. Kolejne akcje z obu stron nie przynosiły większego zagrożenia pod bramkami, aż do 83 minuty. Wtedy to po faulu na Zychu przy linii bocznej, do piłki podchodzi Rokosz i wrzuca ją w pole karne. Najlepiej w całym zamieszaniu odnalazł się Konrad Pawluk, którego strzał obronił bramkarz Mostów, lecz już przy dobitce piłka znalazła się w siatce. To obudziło trochę miejscowych kibiców, którzy domagali się jeszcze jednej bramki. Niestety mimo nawet doliczonego czasu Światowid nie potrafił stworzyć sobie dobrej okazji, by spełnić życzenie swoim fanów a kolejne spotkanie zakończyło się porażką.
Po każdej porażce mówi się, że ekipie z Łobza nie brakuje zaangażowania i gdyby tylko potrafili to wykorzystać oraz poprawili skuteczność, mogliby wiele zdziałać. Ale mamy już połowę rundy jesiennej a jak na razie nie widać zbytnio poprawy. Oby w najbliższym czasie było już tylko lepiej.
Po trzech z rzędu porażkach z beniaminkami naszej ligi, przyszło oldbojom Światowida zmierzyć się z Bejcarem ze Słupska. Z mocnym postanowieniem, 'kiedy jeśli nie dziś i z kim jak nie z Bejcarem mamy wygrać?', wyszli łobescy zawodnicy na boisko przy Siewnej. Od początku inicjatywa należała do miejscowych , którzy grając piłką szybko przedostawali się pod pole bramkowe zawodników z Słupska. Sytuacji w tej części gry gospodarze mieli kilka i to naprawdę wybornych , co z tego skoro porażali nieskutecznością. Przeciwnik w tej połowie oddał tylko jeden strzał w kierunku bramki Dobrowolskiego i to niecelny.
W II połowie obraz gry nie uległ zmianie, gospodarze widząc małą siłę ofensywną gości dalej nacierali na bramkę słupszczan. W 70 min. ich ataki w końcu przyniosły efekt, po rzucie rożnym piłkę głową do Zdzisława Urbańskiego zgrał Sikora, a ten ładnym strzałem pod poprzeczkę pokonał golkipera przyjezdnych. Nie minęły 2 min. a strzał Jabłońskiego wylądował na słupku bramki gości. W samej końcówce meczu doskonałą okazję na podwyższenie wyniku meczu miał Zajączkowski, który przegrał pojedynek sam na sam z bramkarzem Bejcara. Wynik meczu byłby pewnie inny gdyby napastnikowi gości nie przeszkodził Krakus, który przy tzw. strzale rozpaczy, nie zmienił kierunku lotu piłki.
Rezultat spotkania co prawda nie odzwierciedla w pełni przebiegu meczu, ale najbardziej cieszy przełamanie złej passy przez gospodarzy.
Dziś tj. 4 października o godzinie 14.00 na stadionie XX-lecia w Łobzie odbył się mecz pomiędzy Światowidem Łobez a Radowią Radowo.
Początek meczu bez groźnych dla obydwu drużyn sytuacji. Dość agresywna gra w środku boiska sprawia, że zawodnicy z Radowa Małego często są faulowani przez gospodarzy. W 10 min dochodzi do dogodnej sytuacji pod bramką gości - Ostaszewski kapitalnie strzela na długi słupek czego wynikiem jest pierwsza zdobyta bramka w tym meczu. Światowid prowadzi 1:0. Chwilę później wynik mógł się podwyższyć, jednak nieporozumienie w drużynie sprawia, że Pawluk w ostatniej chwili zabiera spod nóg piłkę nadbiegającemu Kobie. W 22 min widzimy niegroźny dla gospodarzy rzut rożny. Nieco później kolejną sytuację do zdobycia bramki psuję "Papaj", gdyż prowadząc piłkę z lewej strony za późno oddaje strzał. Udaje mu się wywalczyć tylko rzut rożny. Piłka jednak trafia wprost w ręce bramkarza. Przez kilka minut na boisku nic się nie dzieję, można by powiedzieć, że zawodnicy Światowida bawią się co powoduje agresywny odzew Radowian. Dochodzi do pierwszego rzutu wolnego, jednak i tu nie udaje się strzelić gola. Rafał Zielonka wykonuje ten rzut starając się trafić w światło bramki, niestety nieudanie. Piłkę dobija jeszcze Borejszo lecz uderza bardzo blisko obok słupka. Chwilę później gorąco robi się pod bramką gości, dwie dogodne sytuację wypracowuję sobie Światowid jednak bez upragnionego gola. W 30 min strzałem z dystansu Rokosz umieszcza piłkę w bramce zawodników z Radowa podwyższając tym samym wynik na 2:0. Ku wielkiemu zdziwieniu chwilę później to samo udaję się Kobie. W 35 min kolejny raz próbuję on strzałem z dystansu zaskoczyć bramkarza Radowi jednak tym razem bramkarz gości przewidział to zagranie i świetnie poradził sobie z obroną. Kilka minut później sędzia odgwizduję jeszcze jeden rzut wolny zawodnikom Światowida i znów w centrum uwagi znalazł się Michał Koba trafiając piłką w prawy słupek. Zabrakło dosłownie trochę szczęścia do zdobycia kolejnej bramki. Chwilę przed końcem po raz pierwszy udaję się Radowianom uderzyć w światło bramki, jednak bez większego wysiłku poradził sobie z tym strzałem Krystosiak. Pierwsza połowa kończy się wynikiem 3:0.
Jak zawsze w przerwie meczu kibice, którzy zakupili bilety mieli okazję wylosować nagrody ufundowane tym razem przez firmę Provimi Polska.
Od początku drugiej połowy łobescy zawodnicy stwarzają pod bramką gości groźne sytuację, jednak spokojni i opanowani w grze Radowianie nie pozwalając łobeskim zawodnikom na zdobycie gola. W 5 min Borejszo prowadzi piłkę przez większą część boiska doskonale omijając zawodników Radowi. Tuż przez polem karnym zostaje faulowany przez zawodnika z numerem 4., który za ten faul otrzymuje od sędziego czerwony kartonik i opuszcza boisko. Rzut wolny wykonuje Zielonka jednak świetnie radzi sobie z obroną bramkarz. Radowia wyprowadza kontrę i kończy ją pięknym lecz nie celny uderzeniem z przewrotki zawodnika z numerem 3. W 12 min piłka niefortunnie odbija się przed rękoma "Krystka", przelobowuje go i wpada w siatkę. To pierwszy gol dla zawodników z Radowa Małego. Chwilę później zawodnik z 7, z rzutu wolnego próbuję zaskoczyć Krystosiaka strzelając w światło bramki, jednak ten zdenerwowany wcześniejszą sytuacją radzi sobie z tym doskonale. Kilka minut później ten sam zawodnik z numerem 7 wypracowuje sobie sytuację sam na sam z bramkarzem Światowida jednak i tym razem nie udaje mu się go zaskoczyć. W 19 min Kazimierczak nadbiegając dostaje piłkę pod nogi jednak nie zdobywa gola. Chwilę później popełnia ten sam błąd. W 29 min zawodnik z Radowa popycha Kulczyńskiego zmierzającego z impetem do bramki Radowian i otrzymuję za to żółtą kartkę. Kilka minut później tym razem Kulczyński dostaję żółty kartonik za nieprzepisowe zachowanie. W 39 min z wykonywanego przez Zielonkę rzutu wolnego Andrusieczko zdobywa strzałem z główki upragnionego od wielu meczy gola. W 43 min Wojnarowski fauluję w polu karnym zawodnika z Łobza i tym samym sędzia dyktuję rzut karny. Strzela Kacprzak podwyższając wynik na 5:1. Po chwili spotkanie dobiega końca.
Skład Światowida: Krystosiak, Zielonka R., Brona, Popielewski, Koba, Pawluk, Kacprzak, Rokosz - Kulczyński (70'), Ostaszewski, Kazimierczak - Andrusieczko (70'), Borejszo
W Łobzie 4 października na stadionie miejskim przy ulicy Siewnej został rozegrany mecz derbowy pomiędzy Światowidem a Radovią.
I połowa zaczęła się od ataków gospodarzy, którzy chcieli strzelić jak najszybciej bramkę gościom. Udało się to już w około 15 minucie meczu. Piłka zagrana do Ostaszewskiego, który strzałem z lewej nogi pokonuję bramkarza gości. 1 do 0 naszych zawodników jednak nie satysfakcjonowało, więc rzucili się oni do dalszych ataków. Piękną akcją popisał się Rokosz kiwając jednego zawodnika gości i oddając strzał z 25 metrów, który znalazł swój koniec dopiero w siatce bramki rywali. Na kolejną bramkę nie trzeba było długo czekać, gdyż Koba miał trochę wolnego miejsca i zdecydował się na strzał z 20 metrów pokonując goalkeepera Radovi. Tempo gry troszkę siadło i wynik nie uległ już zmianie.
II połowa miała bardzo podobny i zbliżony przebieg jak I. Znów na samym początku do ataku ruszyli piłkarze Światowida. Lecz to nie oni strzelili kolejna bramkę tylko piłkarze Z Radowa. Pomógł im w tym Krystosiak, który nie złapał zdawałoby się bardzo łatwego strzału z rzutu wolnego. Chwilę później ładnie obronił strzał zawodnika gości z 30 metrów. I znowu uratował zespół przed stratą kolejnej bramki wygrywając pojedynek sam na sam. Ze złej formy pokazał się Kazimierczak który nie strzelił bramek w 2 sytuacjach sam na sam z bramką. Chwilę później rzut karny wykorzystał Kacprzak, a zespół Radovi dobił Andrusieczko.
Skład:Krystosiak-Popielewski-Brona-Zielonka-Koba-Pawluk-Rokosz(Kulczyński od 65 min.)-Borejszo-Kacprzak-Kazimierczak(Andrusieczko od 65 min.)-Ostaszewski
Uważam, że mecz był bardzo przyzwoity, choć wynik meczu mógł być jeszcze korzystniejszy dla zespołu z Łobza, lecz słaba postawa "Kazika" uniemożliwiła większą ilość bramek zdobytych przez Światowid. Myślę też, że gdy już nasi prowadzili 3:0 trener naszego zespołu mógł wpuścić na bramkę Bartosza Marczaka. To była dobra sytuacja żeby Marczak się ograł.
W siódmej kolejce PLO po raz pierwszy w historii tej ligi doszło do pojedynku Światowida z doberską Sarmatą. Początek spotkania należał do miejscowych, którzy grając składniej, bez większego trudu przedostawali się pod pole bramkowe gości. Niestety dla łobzian, w kluczowych momentach brakowało skutecznego wykończenia akcji. Jedna z akcji przyniosła co prawda bramkę po ładnym strzale głową Blacharskiego, ale sędzia dopatrzył się pozycji spalonej u Norbiego. Gra gości w tej połowie jak mówił ich stoper była słaba ograniczała się do rozbijania ataków Światowida i wyprowadzania kontrataków. Do przerwy utrzymał się bezbramkowy wynik.
W II połowie obraz gry nie uległ zmianie, gra toczyła się w środkowej strefie boiska i obie drużyny sprawiały wrażenie ,że remis ich zadowala. Jednak w 70 min. na indywidualna akcje zdecydował się Sowiński, którym niczym tyczki minął trzech obrońców gospodarzy i strzałem przy słupku pokonał zaskoczonego Dobrowolskiego. Podrażnieni takim obrotem sprawy miejscowi ruszyli w końcu do zdecydowanego ataku ich akcje były bardziej dynamiczne i niosły zagrożenie po bramką Sarmaty. Ofensywnie grający gospodarze w 76 min. zapomnieli o napastnikach gości , którzy w sytuacji dwa na jeden z Dobrowolskim na szczęście dla łobzian nie wykorzystali okazji. W końcówce desperacko szukający wyrównania gospodarze dwukrotnie byli blisko pokonania bramkarza z Dobrej. Najpierw po zagraniu Sikory z linii bramkowej piłkę wybił obrońca, a później po ładnym strzale głową Jabłońskiego świetnie interweniował sarmacki golkiper.